AAA
Pojedynki mistrzów
Niedziela, 04 listopada 2012r. (godz. 18:47)

Elita strzelców wyborowych z całej Polski zjechała na ostatnie w tym roku zawody w strzelectwie myśliwskim, które odbyły się zgodnie z kalendarzem zawodów centralnych PZŁ.

Elita strzelców wyborowych z całej Polski zjechała na ostatnie w tym roku zawody w strzelectwie myśliwskim, które odbyły się zgodnie z kalendarzem zawodów centralnych PZŁ.
Elita strzelców wyborowych z całej Polski zjechała na ostatnie w tym roku zawody w strzelectwie myśliwskim, które odbyły się zgodnie z kalendarzem zawodów centralnych PZŁ.
fot. Gazeta Starachowicka
Nastepna wiadomosc:
ť Skrzywdzony przez sędziów?

Poprzednia wiadomosc:
ť Podziwiali hybrydy

Całkiem spory placyk przyległy do starachowickiej Strzelnicy Myśliwskiej PZŁ, droga dojazdowa do niego z licznymi miejscami na poboczu oraz tereny położone poniżej, ledwie pomieściły pojazdy uczestników ogólnopolskich zawodów strzeleckich o Puchar Dymarek Świętokrzyskich, zawodów będących podsumowaniem myśliwskiego roku. Ranga imprezy gwarantowała uczestnictwo najlepszych zawodników, a także zdobycie przez nich najwyższych odznaczeń, jakimi są Wawrzyny Strzeleckie.


Gospodarskie starania Włodzimierza Werysa, który był również kierownikiem tychże zawodów, spowodowały, że pieczołowicie zlustrowano lub wyremontowano urządzenia strzelnicze na poszczególnych stanowiskach lub w ich otoczeniu. Nie można się zatem dziwić, że sędzia główny zawodów, Marek Ziomek z Częstochowy, nie szczędził słów uznania dla perfekcyjności przygotowania obiektu pod każdym względem. Zapytany o wytypowanie zwycięzcy, opowiedział się za Kamilem Jamrozem, którego możliwości poznał na wielu krajowych strzelnicach.

- Słyszałem, że na treningach strzela po tysiąc rzutek - dodał sędzia.

Efekt talentu i intensywnych ćwiczeń jest taki, iż na ostatnich mistrzostwach Polski zajął III miejsce. Pod uwagę brane były też szanse Romana Stolarka lub Bogdana Szczęsnego, który przewodniczy kieleckim strzelcom pneumatycznym, ale o tym, jak będzie naprawdę, główni zainteresowani mieli przekonać się za kilkanaście godzin.

Każdorazowe nanoszenie punktacji przez panie z sekretariatu zawodów: Annę Michtę i Joannę Tokarczyk, powodowało ożywione dyskusje pod tablicą. Analizowano, kto ma szansę, dawano nadzieję tym, którzy jeszcze nie strzelali do dzika, ale byli również i tacy, którzy machnięciem ręki kwitowali swój niefart i odchodzili w kierunku parkingu. Przysłuchując się rozmowom wytrawnych praktyków, człowiek utwierdza się w przekonaniu, że strzelanie bez podpórki, czyli z tzw. wolnej ręki do sylwetki przemykającego przez moment w oddali (100 m) dzika, jest nie lada sztuką. Cała celebra tego właśnie strzelania bierze się stąd, że pokonując niedogodności podchodzi się do sylwetki jakby to był autentyczny, żywy dzik, a myśliwy ma postąpić w sposób najbardziej humanitarny, czyli strzelić tak, żeby zwierzę nie cierpiało. Bez względu na rangę, oprócz propagowania tradycji myśliwskich, temu właśnie służą każde zawody strzeleckie. Wraz z upływem czasu, jasnym stawało się, że zawody stoją na bardzo wysokim poziomie. Pobieżna analiza wyników wykazała przekroczenie progu 450 punktów na 500 możliwych, zanotowanych u ponad dwudziestu zawodników.

Mistrzem nie mającym sobie równych został Kamil Jamróz (493/500). Za nim kolejne miejsca zajęli: Robert Jędral (479/500), Wojciech Hanusz (478/500), Mariusz Rubiś (477/500), Adam Grobelny (476/500), Rafał Radwański (473/500), Tadeusz Dukszyc (470/500), Kamil Niedziałek (468/500), Marcin Zawiślan (468/500) oraz ostatni z najlepszej dziesiątki Roman Stolarski (465/500). Na uwagę i duże brawa zasługuje postawa młodej zawodniczki z Pionek Aleksandry Jamróz. Chociaż kiepsko wyszedł jej zając 35/50 i arcytrudny dzik 87/100, trzynastym miejscem (457/500) zrobiła swoją "życiówkę", a tym samym dała bolesnego pstryczka wielu doświadczonym pretendentom do kurkowego tronu. Gwoli ścisłości Aleksandrę i Kamila łączy jedynie zbieżność nazwisk.

Uświetnieniem zawodów stały się baraże strzeleckie Kamila Jamroza (Kielce) i Roberta Jędrala (Tarnobrzeg). Dla obserwatorów pojedynku gigantów była to uczta dla zmysłów. Jak do tego doszło? Otóż, jak przystało na mistrzów, obaj panowie strzelali bezbłędnie wszystkie konkurencje śrutowe, a nagroda (bardzo przyzwoita) za najlepszy śrut była jedna. Tak to się zaczęło, a jak zakończyło? A no, po dżentelmeńsku! Kamil będący u siebie, na początku drugiej serii celowo oddał strzały na wiwat tylko po to, aby pokazać swoją gościnność. Następnym strzelcem sławiącym nasze miasto jest Kuba Werys - tak, tak wnuczek pana Włodzimierza. Dziadek ma wystarczające powody do opowiadania o zdolnym studencie bydgoskiej akademii, który dzięki swoim wynikom sportowym, został wytypowany do wzięcia udziału w Akademickich Strzeleckich Mistrzostwach Świata w Chinach.

To tyle o zawodnikach i zawodach, natomiast obecni byli także dostojni goście: sędzia główny Marek Ziomek, łowczy okręgowy ZO PZŁ Kielce Jarosław Mikołajczyk oraz przewodniczący Komisji Strzeleckiej Rady Okręgowej PZŁ Henryk Goliszek. Fundatorami cennych nagród rzeczowych oraz wypieków byli: Fam Simadex - Pionki, Absolutus - Kielce, Marek Mularski - Starachowice oraz Roman Smolarski - Piekarnia "Pod Telegrafem".

Marek Oziomek

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

REKLAMA